GKS Wkra Sochocin - strona nieoficjalna

Źle rozpoczęła się piłkarska wiosna dla naszej Wkry. W arcy prestiżowym meczu z Soną Nowe Miasto nasz zespół musiał uznać wyższość rywali i na własnym obiekcie poniósł porażkę 1:2. Goście byli zdecydowanie skuteczniejsi w swoich poczynaniach i mimo iż mecz nie obfitował w spektakularne akcje to przyjezdni potrafili wykorzystać swoje klarowane okazję perfekcyjnie. Nasza Wkra na inaugurację zagrała bez pasji, która zauważalna była w końcówce rundy jesiennej.

Zdecydowanie lepiej w mecz weszli przyjezdni, do których należało pierwsze 30 minut gry. Zostaliśmy pozbawieni wszelkich atutów i szybko mogło się to obrócić przeciwko nam. Już pierwszy rzut rożny mógł uradować kibiców z Nowego Miasta. Piłka uderzona głową przez pomocnika gości o centymetry minęła naszą bramkę. Po raz kolejny groźnie było po uderzeniu z rzutu wolnego przez najskuteczniejszego zawodnika ligi Michała Ernesta, ale w tej sytuacji dobrze w bramce zachował się nasz golkiper. Ten sam zawodnik kilka minut później stworzył najgroźniejszą sytuacje pierwszej połowy. Napastnik Sony po indywidualnej akcji zagrał płaską piłkę między bramkarza a obrońców, ale na nasze szczęście najprzytomniej tuż przed naszą bramką zachował się Radek Woliński, który zażegnał niebezpieczeństwa. Trzeba przyznać, że szybki napastnik Sony siał duży popłoch w naszej defensywie. W okolicach 30 minuty ponownie Ernest w roli głównej. Lecz jego strzał z ostrego kąta dobrze nogami broni Łukasz Aniserowicz i kończy się na kornerze. Dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej połowy zaczęliśmy nieśmiało konstruować akcję zaczepne. Z dobrej strony na prawej stronie pokazał się wspomniany już Radek, ale z jego dobrego dośrodkowania nie potrafili skorzystać nasi i napastnicy i futbolówka przeszła przez całą szerokość pola karnego bez zagrożenia dla bramkarza rywali. Najlepszą okazję z naszej strony zmarnował Mateusz Ordak. Nasz ofensywny gracz w trudnej pozycji po płaskim dośrodkowaniu próbował zaskoczyć strzałem na bliższy słupek bramkarza Sony, ale ten okazał się czujny i zdołał sparować piłkę na rzut rożny. Tuż przed ostatnim gwizdkiem swoją szansę miał też grający z konieczności na skrzydle Michał Jarosławski, ale Michałowi przy próbie opanowania zagranej z głębi pola piłki w „szesnastce” przeciwnika zabrakło precyzji z czego skrzętnie skorzystał obrońca z Nowego Miasta który zdołał zblokować strzał naszego gracza. Tak, więc do przerwy remis ze wskazaniem na gości zza miedzy.

Drugie 45 minut to lustrzane odbicie pierwszej połowy. Nasi zawodnicy opuścili szatnie zupełnie odmienieni i szybko przejęli inicjatywę na boisku. Mimo iż pierwsza ciekawa akcja należała do rywali (strzał ich napastnika nieznacznie nad poprzeczką) to na kolejną trzeba było czekać aż do 75 minuty. Ale po kolei. Zaczęliśmy od minimalnie niecelnego strzału z dystansu Krzyśka Dzięgielewskiego. Następnie sprytnie obrońcą Sony urwał się Mateusz Ordak i znalazł się w klarownej sytuacji, ale chyba zbyt pochopnie zdecydował się na strzał z powietrza. Była to bliźniaczo podobna sytuacja do tej, kiedy nasz napastnik pokonał golkipera z Bieżunia, więc w pełni możemy zrozumieć Mateusza bo mogło się to udać. Tym razem jednak futbolówka wylądowała w rękawicach bramkarza gości. Najbliżej szczęścia był w tej części gry aktywny tego dnia Woliński.  Po ładnej zespołowej akcji piłka wybita przed pole karne trafiła pod nogi naszego rozgrywającego, który zdecydował się na uderzenie. Zabrakło naprawdę niewiele. Futbolówka odbiła się od słupka po zewnętrznej stronie i wyszła na aut bramkowy. Centymetry dzieliły nas od otwarcia wyniku.

Ostatnie 15 minut przyniosło to co w piłce najważniejsze – bramki. Tak jak my przebudziliśmy się pod koniec pierwszej połowy tak Sona dostała wiatru w żagle pod koniec meczu. W 81 minucie indywidualna akcja najlepszego na placu Ernesta i mocny strzał z pola karnego, który końcami palców na rzut rożny paruje nasz golkiper. Jak się okazało to za chwilę to właśnie ten stały fragment gry daję prowadzenie przeciwnikowi. Precyzyjna wrzutka na głowę wprowadzonego po przerwie pomocnika gości i piłka ląduje w naszej bramce. Do zakończenia meczu niewiele czasu, więc trener Dzięgielewski decyduję się na grę 3 obrońcami. To pozwoliło na grę z kontry dla Sony i w minucie 88 po stracie w środku pola przyjezdni wyprowadzili atak, który zakończył płaskim strzałem ich stoper Radosław Cytloch. Po drugim golu było już wiadomo, że nasz zespół się nie podniesie a komplet oczek pojedzie do Nowego Miasta. Na otarcie łez pozostał nam piękny gol honorowy w doliczonym czasie gry strzelony przez Krzysztofa Dzięgielewskiego bezpośrednio z rzutu wolnego. Staraliśmy się jeszcze rzucić do szybkiego ataku, ale zabrakło nam czasu i po chwili usłyszeliśmy ostatni gwizdek sędziego.

Bardzo wyrównany derbowy pojedynek z przewagą Sony w pierwszej i Wkry w drugiej połowie. Moment dekoncentracji przy stałym fragmencie gry zdecydował o losach meczu. Nasz zespół musiał zaryzykować a doświadczeni rywale to wykorzystali. Może właśnie tego doświadczenia zabrakło nam w pewnych sytuacjach a kto wie jakby się potoczyło to spotkanie. Gratulujemy zwycięzcom i do zobaczenia w przyszłym sezonie.

Wkra Sochocin - Sona Nowe Miasto

                                                        1           -              2

Bramki: Krzysztof Dzięgielewski 90+1' (rzut wolny)

Skład Wkry: Aniserowicz - Jakubiak, Lewandowski (Matla), Makowski, Piekarzewski - Jarosłwski, Kuciński, Woliński, Dzięgielewski - Ordak, Szcześniak

Ławka rezerwowych: Karpiński

• Komentarzy [0]
• czytano: [689]
• DO