GKS Wkra Sochocin - strona nieoficjalna

Ta maksyma najlepiej odzwierciedla to, co wydarzyło się w sobotnie popołudnie w dalekim Troszynie. Nasza drużyna stworzyła prawdziwy kolektyw i odniosła jakże cenne zwycięstwo nad wiceliderem rozgrywek. Zanim jednak o miłych rzeczach należy również wspomnieć, że po raz pierwszy w swojej historii nasz zespół był bliski zrezygnowania z wyjazdu na mecz. Na przedmeczowej zbiórce, bowiem stawiło się 11 osób w tym dwóch bramkarzy. Jednak ci zawodnicy, którzy postanowili nie poddawać się szybko wymyślili optymalne rozwiązanie i kilka minut po 9 udaliśmy się w daleką drogę do Troszyna w 13 osobowym składzie. Wszyscy jak jeden mąż powtarzali, że będzie niezwykle trudno, ale bez walki punktów nie oddamy.

Na miejsce docieramy na 30 minut przed meczem i praktycznie z marszu musieliśmy wejść w mecz. Nasza gra wyglądała bardzo asekuracyjnie bo nie oszukujmy się wynik 0:0 w tej sytuacji był dla nas bardzo korzystny i taki mieliśmy tego dnia plan na mecz z miejscowymi. Mimo iż drużyna gospodarzy to już nie ten sam zespół, co na jesieni, to wciąż rywal wymagający i od początku zmusił naszą Wkrę do uważnej gry w defensywie. W pierwszym kwadransie miejscowi stworzyli kilka ciekawych akcji a dwie z nich mogły przynieść gola otwierającego wynik spotkania. Obie po stałych fragmentach gry. Pierwsze dośrodkowanie z rzutu wolnego zbyt lekko wybijał nasz bramkarz, piłka trafiła w zawodnika Ks-u i zmierzała do naszej bramki, ale w drugim podejściu już lepiej spisał się nasz golkiper i wyłapał futbolówkę. Jeszcze ciekawiej było po rzucie rożnym. Silny strzał głową po mocnym dośrodkowaniu idealnie skierował w kierunku naszej bramki zawodnik gospodarzy, ale na posterunku był Łukasz Aniserowicz i choć piłka przelała się przez rękawice naszego bramkarza to na nasze szczęście przeszła nad poprzeczką. Po mocnym początku miejscowych do głosu zaczęli dochodzić nasi gracze. Nasz zespół zaczął pozostawiać na boisku 150% swoich możliwości i sił. Pierwszy rywali postraszył Dawid Nawrocki, ale jego płaski strzał po indywidualnej akcji minął nieznacznie bramkę przeciwnika. Od tej sytuacji zaczął się fragment gry, który w pełni zdominowali nasi zawodnicy i choć nasze akcje nie przynosiły poważnego zagrożenia pod bramką przeciwnika to gospodarze często ratowali się wybijaniem piłki poza boisko. Kolejne zagrożenie pod bramką miejscowych stworzyli nasi napastnicy. Najpierw Artur Matla bardzo groźnie uderzał głową. Jego strzał końcami palców nad poprzeczkę przeniósł bramkarz Troszyna. Następnie Mateusz Szcześniak po centrze z rzutu rożnego uderzał, ale tym razem niecelnie i skończyło się na aucie bramkowym. Pierwsza połowa zakończyła się zgodnie z planem, jaki nakreśliliśmy sobie przed meczem. Nie straciliśmy gola.

Druga połowa nie wiele się różniła od pierwszej. Gospodarze operowali dłużej piłką a my ograniczyliśmy się do obrony wyniku i nieśmiałych akcji przede wszystkim po długich zagraniach z głębi pola lub po stałych fragmentach gry. Każdy z naszych zawodników oddał całe serce, aby w tej ciężkiej sytuacji, w jakiej byliśmy w sobotę ugrać cokolwiek. Czas upływał a gospodarze coraz mocniej naciskali. W 50 minucie gospodarze wykonywali rzut wolny z około 18 metra, ale strzał środkowego pomocnika poszybował wysoko nad naszą bramką. Najbliżej bramki byli w okolicach 65 minuty. Po zamieszaniu w naszym polu karnym piłka zagrana głową spadła wysokim lobem na naszą poprzeczkę i wróciła na 3 metr do stojącego samotnie pomocnika Troszyna, który uderzył głową, ale wprost w ręce naszego bramkarza, który szczęśliwie uratował naszą Wkrę przed utratą gola. Kolejny groźny atak miejscowi przeprowadzili lewą stroną boiska. Ich pomocnik dynamicznie wpadł w pole karne, ale jego podanie wzdłuż bramki nie znalazło adresata i mogliśmy odetchnąć z ulgą. W minucie 80 wydarzyło się coś, czego nikt na stadionie w Troszynie się nie spodziewał. Mocno z własnej połowy zagrał Fabian Lewandowski co chyba zaskoczyło wysoko ustawionych obrońców Ks-u którzy źle ustawili się z czego skorzystał Mateusz Ordak i pognał na bramkę rywali. Nasz zawodnik mocno uderzył obok bramkarza, czym wprawił nas w stan euforii. Na kilka minut przed końcem prowadziliśmy, choć wyjeżdżając na mecz byliśmy skazani na pożarcie. Ostatnie minuty to jeszcze zacieklejsze ataki Troszyna, z których najlepszym był strzał z dystansu bo futbolówka otarła się o słupek na wysokości lewego górnego rogu z zewnętrznej strony. W 93 minucie w naszym polu karnym zapanował totalny chaos. W obrębie 16 metra znalazło się 22 zawodników a piłka krążyła między nogami to jednych to drugich. Gospodarze dwukrotnie w ciągu 30 sekund starali się wymusić rzut karny aż w końcu odbita piłka od gracza gospodarzy wyszła na aut bramkowy. Po wznowieniu gry sędzia zakończył mecz.

Jeśli można wygrać mecz ambicją i zaangażowaniem to my jesteśmy najlepszym tego przykładem. Zawodnicy obecni w sobotę na meczu dali z siebie wszystko a większość nawet zdecydowanie więcej. Tytuł tej relacji najlepiej określa naszą postawę w tym meczu. Mimo problemów przed meczem nasi zawodnicy nie poddali się i udowodnili, że nie można poddawać się bez walki. Ogromne brawa dla wszystkich, którzy postanowili udać się na rywalizację z Troszynem.

Ps: Ze swojej strony chciałbym PRZEPROSIĆ naszego młodego gracza Adriana Grabowskiego, który został ściągnięty na mecz w ostatniej chwili i który zrezygnował z meczu Wkry U-17 aby jechać z nami do Troszyna. Na miejscu jednak okazało się, że nie będzie mógł zagrać, bo jego badania lekarskie w całym tym zamieszaniu przedmeczowym pojechały z młodą Wkrą do Szydłowa.

Ks CK Troszyn - Wkra Sochocin

                                                            0          -           1

Bramki: Mateusz Ordak 80' (a. Lewandowski)

Skład Wkry: Aniserowicz - Szabrański (Prusak), Niepytalski, Lewandowski, Jakubiak - Nawrocki, Woliński, Jarosławski, Ordak - Matla, Szcześniak

• Komentarzy [0]
• czytano: [545]
• DO