GKS Wkra Sochocin - strona nieoficjalna

Niezwykle trudno zebrać myśli i napisać coś sensownego po sobotnim meczu z Orzycem. Samo spotkanie miało dziwny przebieg. Być może zespół gospodarzy za swoją ambitną postawę zasługiwał na zwycięstwo, ale wynik końcowy nie odzwierciedla w pełni tego, co działo się na boisku. Nasza Wkra przez ¾ meczu atakowała a miejscowym wystarczyło tych parę minut, aby boleśnie nas pokarać. Team z Chorzel był po prostu tego dnia zabójczo skuteczny a nasza ekipa zmarnowała zbyt dużo sytuacji bramkowych, aby myśleć o korzystnym wyniku.

Kto wie jakby się potoczył mecz gdyby nasi zawodnicy w pierwszych 10 minutach wykorzystali, choć jedną wyśmienitą okazję, w jakich się znaleźli a było ich aż trzy. Po kolei Mateusz Szcześniak, Dawid Nawrocki i Michał Jarosławski nie potrafili znaleźć drogi do bramki w sytuacjach oko w oko przed bramkarzem. O ile jeszcze Mateusz miał trudniejszą sytuację, bo stał tyłem do bramki o tyle Dawid i Michał już minęli golkipera miejscowych i też nie potrafili umieścić futbolówki w bramce. Swoją akcję miał też nasz kapitan Emil Kuciński, ale jego znak rozpoznawczy czyli uderzenie z dystansu minimalnie przeleciało nad poprzeczką bramki przeciwnika. Od tego momentu chyba pomyśleliśmy, że ten mecz sam się wygra skoro dochodzimy do dogodnych sytuacji praktycznie bez wysiłku i ta myśl mocno nas zgubiła. Gospodarze przetrwali nasze ataki i zaczęli powoli się odgryzać. Pierwsze ostrzeżenie i strzał po ładnej akcji minimalnie minął naszą bramkę, ale miejscowi zwęszyli swoją szansę i po kuriozalnym błędzie w defensywie napastnik Orzyca, który wyszedł z głębi pola i uniknął spalonego, lobem nad bramkarzem wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Po golu wkradł się w nasze szeregi zastój i gospodarze chętniej gościli na naszej połowie, ale udało się uniknąć poważniejszych zagrożeń. Mimo tego i tak do przerwy pachniało niespodzianką.

Na początku drugich 45 minut niespodzianka przerodziła się w sensację. Rozpoczęliśmy najgorzej jak się dało. Wprowadzony tuż po przerwie zawodnik Orzyca po indywidualnej akcji zdecydował się na strzał z około 20 metrów i wyszło idealnie. Piłka wylądowała pod poprzeczką i poza zasięgiem naszego bramkarza. 2:0 dla skutecznych gospodarzy. Nie była to wymarzona sytuacja, ale wiedzieliśmy, że ugranie choćby punktu jest jeszcze możliwe. Rzuciliśmy się do skomasowanych ataków. I ponownie mimo kilku ciekawych okazji piłka nie chciała wpaść do siatki rywali. Dopiero akcja, którą rozpoczął Emil Kuciński prostopadłym podaniem do Krzyśka Dzięgielewskiego, po czym nasz trener zagrał wzdłuż bramki do nadbiegającego Artura Matli a temu pozostało dopełnić formalności. Była 59 minuta i jeszcze sporo czasu na odrobienie strat. W 65 minucie byliśmy przez chwile w stanie euforii. Dośrodkowanie w pole karne zamknął Krzysiek Dzięgielewski precyzyjną główką i zdobywa gola na remis. Radość jest chwilowa, bo sędzia liniowy pokazuję pozycję spaloną strzelca bramki i gol nie jest uznany. Nie rezygnujemy i wciąż jesteśmy w natarciu. Drugą już w tym meczu „setkę” marnuję Michał Jarosławski. Niepilnowany w polu karnym z bliskiej odległości uderza głową obok bramki. Czas uciekał nieubłaganie i z każdą straconą minutą angażowaliśmy w atak coraz większe siły, czym naraziliśmy się na szybkie kontry miejscowych. Trzeba powiedzieć, że wychodziło im to bardzo dobrze. Każda z nich siała popłoch w naszej przetrzebionej defensywie. W 81 minucie tracimy gola na 3:1. Akcja zespołowa zakończona dograniem prawego pomocnika na 11 metr do napastnika, który silnym strzałem pokonuję naszego golkipera trzeci raz. Zdaliśmy sobie sprawę, że chyba jest już po meczu. Mimo iż nasze morale upadło to potrafimy zagrozić jeszcze bramce rywali. Dobrą okazję marnuję (nic nowego w tym meczu) Mateusz Ordak, który stara się przerzucić futbolówkę nad wychodzącym bramkarzem, ale robi to za mocno i piłka ląduje na górnej siatce bramki. Gwóźdź do naszej trumny gospodarze wbijają w 89 minucie. Zawodnik Chorzel ustrzelił hat-tricka. Z najbliższej odległości głową strzela ostatniego gola w tym meczu.

Był to dziwny mecz. Gospodarze, mimo iż walczą o utrzymanie nauczyli nas jak się wykorzystuję sytuację pod bramką rywali. Miejscowi byli skuteczni, czego bardzo im zazdrościmy, bo w zupełnie innych nastrojach byśmy wracali do domu gdybyśmy wykorzystali swoje akcję bramkowe. Jak już kiedyś wspominałem piłka nożna polega na tym, aby strzelać bramki a nie grać widowiskowo (chyba, że gra się widowiskowo i strzela bramki :)).

Orzyc Chorzele - Wkra Sochocin

                                                            4           -          1

Bramki: Artur Matla 59' (a. Dzięgielewski)

Skład Wkry: Aniserowicz - Jakubiak, Lewandowski, Jadczak, Piekrzewski - Nawrocki (Kowalski), Kuciński, Dzięgielewski, Matla (Karpiński) - Szcześniak (Ordak), Jarosławski (Szabrański)

• Komentarzy [0]
• czytano: [582]
• DO